W tym roku zaplanowałem zwiedzanie włoskiej Apulii. To wyjątkowy region na południu Włoch, rozciągający się wzdłuż Adriatyku. Poza niesamowitym południowym klimatem miejsca, przyciągnęła mnie tu także ciekawość tzw. Italogreków. Podobno wśród mieszkańców Apulii można spotkać potomków antycznej Hellady, posługujących się do dziś specyficznym dialektem griko.
Bari
Z Polski do Bari, stolicy Apulii leciałem około 2 godziny. Lotnisko z polskim akcentem – im. Karola Wojtyły znajduje się mniej więcej w odległości circa 20 minut od centrum. Z komunikacją nie ma najmniejszego problemu. Za kwotę 5 euro kupiłem bilet na metro, które zawiozło mnie pod sam dworzec główny. Stamtąd spacerując przez centrum miasta, dotarłem do wynajętego mieszkania. Nocowałem w prześlicznej kamiennej piwniczce przerobionej na mieszkanie dla turystów. Nie był to hotel 5 gwiazdkowy, ale mieszkanie miało swój urok. Znajdowało się bowiem w centrum starego miasta, w otoczeniu wąskich klimatycznych uliczek.
Bari nie jest, moim zdaniem, miastem typowo turystycznym. Jest tu jednak kilka miejsc, wartych zobaczenia min.: Bazylika św. Mikołaja, w której znajduje się nagrobek królowej Bony z dynastii Sforzów, żony Zygmunta Starego – kolejny polski akcent, Katedra San Sabino, renesansowy Zamek Svevo. Polecam również przechadzkę aleją Corso Cavour – za dnia zachwycają tu secesyjne zabudowania i pałace a wieczorem klimatyczne miejscowe lokale. Urokliwe jest w zasadzie całe stare miasto. Na uliczkach niemal wszędzie widnieją ikony świętych. Spacerując, warto zajrzeć także na Str. Del Carmine. Tutaj, obok bazyliki św. Sabiny, pani Maria serwuje lokalny przysmak. To sgagliozze, czyli włoska potrawa ludowa, smażona na głębokim oleju, posypana solą lub cukrem. Kosztuje tylko 1 euro.
Matera
Kolejna miejscowość, jaką zwiedziłem po Barii to Matera. Znajduję się około 80 kilometrów od Bari. Można do niej dotrzeć bezpośrednio pociągiem w przeciągu 2 godzin za kwotę 5 euro. Matera, położona pomiędzy głębokim wąwozem rzeczki Gravina, nazywana jest miastem w skale. Zwiedzając ją, trzeba się przyzwyczaić do tego, że idzie się po licznych schodach – w dół, w górę, w dół, w górę… (można przy tym zrobić dobry trening cardio 🙂 ). Warto jednak dla tych kamiennych uliczek i niespotykanego klimatu trochę się napocić. Nie polecam jednak zwiedzania Matery podczas deszczu. Wspinanie się i schodzenie po mokrych kamiennych stopniach może zakończyć się przykrym urazem ( dobrze mieć wtedy właściwe ubezpieczenie turystyczne ).
Na starym mieście możemy zwiedzić dzielnicę Sassi. Jeszcze do lat 50. XX zamieszkiwało ją w skalnych domkach bez prądu, kanalizacji i bieżącej wody około 20 000 ludzi. Swoje pokoje dzielili nie rzadko ze zwierzętami domowymi. Mimo iż rząd w końcu masowo przesiedlił mieszkańców Sassi do nowo wybudowanych bloków, wielu z nich nie potrafiło przyzwyczaić się do nowych standardów. Częściowo powrócili później do swoich starych kamiennych domów. Podobno Matera jest piękna w nocy. Turystów zachwycają tu bowiem białe uliczki starego miasto oświetlone żółtymi światłami. Niestety nie miałem przyjemności zobaczenia tego widoku. Musiałem wracać z powrotem do mojej bazy wypadowej. Jako ciekawostkę dodam, że w Materze nakręcono wiele scen do „Pasji” reżyserii Mela Gibsona. Matera bowiem bardziej przypominała filmowcom Jerozolimę z początku ery, niż współczesna Jerozolima. Dodatkowo w 2019 roku Matera została ogłoszona europejską stolicą kultury.
Polignano a Mare
Następnego dnia zwiedziłem Polignano a Mare, oddalone od Bari około 36 km. Dojechałem do niego pociągiem w około 40 minut za kwotę 4 euro.
Polignano a Mare leży nad skalistym wybrzeżem, z licznymi żłobionymi przez fale morza adriatyckiego jaskiniami i wnękami. Na skalistych plażach stoją białe domy. Krajobraz bardzo przypomina greckie miasta z urokliwymi domkami i balkonami, na których powiewa pranie.
W wielu miejscach miasta, na murach, schodach, krzesłach znajdziesz napisy.To cytaty poezji pisane przez mieszkańca miasta, który za zgodą sąsiadów upiększa w ten sposób Polignano a Mare.
W centrum miejscowości, otoczona skalistym wąwozem, zachwyca nietuzinkowa plaża – Cala Lama Monachile. Nieważne czy jest sezon czy nie – zawsze jest tu pełno turystów. Na plażę można dostać się schodami obok antycznego mostu. Most Lama Monachile jest pozostałością po głównym szlaku w Apulii, łączącym Rzym z portem w Brindisi. Podobno budowla ma 2000 lat. Warto się tu na moment zatrzymać i nasycić wzrok pięknymi widokami.
Ciekawostka: W Polignano co roku organizowane jest Red Bull Clif Diving, podczas którego śmiałkowie z całego świata skaczą z klifów do wody, wykonujących fantastyczne akrobacje w powietrzu.
Było pięknie i smacznie…
Gdybym miał opisać pobyt w Apulii w dwóch słowach, powiedziałbym że było pięknie i smacznie. Zwiedzając, nie usłyszałem griko i nie mam pewności, czy spotkałem Italogreka ale klimat odwiedzanych miejsc był zdecydowaną mieszanką włosko-grecką.